Malina to całkiem niesamowity owoc.
Mój ulubiony. Maliny jem na kilogramy i nigdy mi nie dosyć. Wiadomo, że najlepsze są te zrywane w pełnym słońcu metodą krzaczek - mordka. Praktykuję to już od wielu lat, gdy jestem w magicznym ogrodzie mojego dziadka Stanisława i chyba nigdy nie przestanę. Dziadek kiedyś nauczył mnie harcerskiej piosenki i mimo, że większości słów już nie pamiętam to fragment 'Ścieżki pełne słodkich malin' wyryty jest w moich kubkach smakowych:)
Pal licho ananasy, kiwi, banany... malina to jest to co lubię najbardziej!
Takie właśnie smaczne imię dostała świeżo urodzona dziewczynka, dla której Daria zamówiła u mnie pudełko na prezent dosłownie urodzinowy:) Było to zamówienie dosyć ekspresowe ale niestety po drodze się rozchorowałam i dzięki wyrozumiałości przesympatycznej Darii zyskałam dodatkowe dwa dni na realizację.
A przydało się!
To pudełko powstawało 4 (!) razy i to wszystko przez mój estetyczny perfekcjonizm. Miałam jakąś tam wizję i pudełko miało być zielone.
Ale jak już je skleiłam, wycięłam tekturę etc...to coś nie grało. To nie było pudełko Maliny.
Zapytałam Węża co myśli a on powiedział, że bardzo ładnie...
Więc rozerwałam je na strzępy a Pan Wąż tylko stęknął pod nosem zrezygnowany.
Potem wycięłam sklejkę na nowo i okleiłam wszystko papierem w kolorze pięknego beżu.
Wąż się zachwycił. Ja nie. Rozbiórka! :)
Były też kropeczki. Były.
Dopiero za czwartym razem, w środku nocy udało mi się dojść do stanu idealnego:)
Odkryłam, że bardzo lubię lepić kwiaty a literka M sama się z nich ułożyła.
Dodatkowo powstała malutka dedykacja w kwiecistej ramce i kolorowe akcenty wewnątrz pudełka. Gdzieniegdzie dokleiłam perełki i pełna radości podreptałam do śpiącego Węża, oznajmiając mu że wreszcie skończyłam i jestem w stanie przysiąc, że niedobruch przez sen przewracał oczami myśląc sobie 'oj żon żon'.
W końcu, gdy pudełko dotarło do Darii, jego przeznaczenie zostało zmienione. Daria podarowała małej Malince a właściwie jej mamie to pudełko jako pudełko na pamiątki z wczesnego dzieciństwa.
Ja z wzruszeniem i nieukrywaną przyjemnością myślę o tym, że warto było tak uparcie dopracowywać pudełko. Dzięki temu będzie ono w życiu Malinki przez lata.
A to wielki zaszczyt :)
Agi