Sunday, January 4, 2015

Whiplash

1 comment
Nie potrafię pisać recenzji. Ostatnią napisałam w liceum i z tego co pamiętam to nie byłam w tym dobra. 
Jednak nie potrafię nie wyrazić swojej opinii na temat filmu, który wstrząsnął moim światem. Nie będzie to więc recenzja, będzie to krótkie podsumowanie. Oda do filmu, który widziałam dwa razy w przeciągu 30 godzin.

Przypadkiem. 
Wczoraj miałam babski wieczór z przyjaciółką. Coś na kształt i podobieństwo wieczoru panieńskiego ale takiego dla kobiety w 5 miesiącu ciąży. 
Była kolacja, kawa i kino...a potem zaprosiła mnie do siebie na kawę:)
Miałyśmy iść na Almodovara - na lekki,ciekawy film. Okazało się jednak, że na całej sali kinowej wolne były 2 miejsca. W pierwszym rzędzie.
Urocza bileterka zaproponowała nam dwie alternatywy: Misia Paddingtona i Whiplash. Gdy zapytałam co to jest 'Whiplash' to usłyszałam, że 'fajne, o perkusiście ze złym manadżerem, taki dramat'. Wtedy mnie to nie porwało ale nie bardzo uśmiechało się nam oglądanie Misia Paddingtona. Po pierwszym dwóch scenach zaczęłam się bać, czy Kasia to zniesie. Po 10 minutach obie nie miałyśmy wątpliwości, że ten film długo pozostanie w naszych głowach.





Cały seans siedziałam zestresowana i nie potrafiłam oderwać oczu od ekranu. Przeżywałam każdą sekundę i oczekiwałam w napięciu na rozwój wydarzeń. Kasia tak samo. Przez większość seansu zakrywałam usta dłońmi w podziwie i zdziwieniu. Nie wiedziałam co mnie czeka. 

Na ekranie wystąpili obok siebie J.K. Simmons - jeden z moich ulubionych aktorów (który wygląda trochę jak robak haha:D) oraz nieznany mi wcześniej Miles Teller (który wygląda jak męskie wydanie Jennifer Lawrence). Ich gra aktorska i chemia pomiędzy nimi, odczuwalna aż w ostatnim rzędzie, powaliły mnie na kolana. Każdy szczegół, ruch i dialog były bardzo wiarygodne i dopracowane. Podziwiam panów i im gratuluje.



Po zakończeniu - najlepszym jakie widziałam od wielu lat -  w ciszy opuściłyśmy salę kinową i przez 10 minut nie byłyśmy w stanie rozmawiać. Zdążyłam tylko napisać SMSa do Pana Węża o treści 'Widziałam najlepszy film w swoim życiu'  Film sprawił, że brakło mi słów, nie chciałam mówić, chciałam tylko aby to wrażenie trwało. Gdy wróciły nam słowa nie potrafiłyśmy przestać analizować fabuły. Czułam jak motywacja do działania wypełnia moją głowę a dłonie same chcą ćwiczyć, robić, kleić, projektować. Przekroczyć swoje własne granice.

Gdy wróciłam do domu, Wąż chciał znać detale. Sekundy dzieliły go od obejrzenia zwiastuna. Zabroniłam mu. Nie odpowiedziałam na żadne z jego pytań. Już wiedziałam, że następnego dnia o 14 Pan Wąż przekona się na własne oczy. 

Siedzieliśmy w prawie pustej sali kinowej, Wąż miał przyłożone dłonie do ust i szepnął mi w pewnym momencie 'jestem cały zestresowany'. Na końcu sam stwierdził, że nie widział lepszego filmu.



O czym jest ten film?

O pasji. O przekraczaniu granic swoich umiejętności. O ciężkiej pracy. O poświęceniu. O dążeniu do spełnienia swoich marzeń i planów. O dążeniu do perfekcjonizmu poprzez pracę nad sobą. O mentorze i uczniu. O drodze, którą trzeba pokonać aby być naprawdę 'wielkim'.




Nie oglądajcie zwiastunów. 
Nie czytajcie opisów.
Nie sprawdzajcie na IMDB/filmwebie. 


Zdaję sobie sprawę, że nie jest to film dla każdego ale jeżeli macie cel, pasję, hobby i dążycie do czegoś więcej to bez wahania idźcie do kina. 
Nie będziecie zawiedzeni. 


Nie zapomniałam o naturze bloga:) Poniżej najlepszy z cytatów z filmu 'Whiplash' i moja próba ugryzienia tematu tuszem:)

'There are no two words in the English language more harmful than good job' 





Do usłyszenia wkrótce:)



1 comment:

  1. Niesamowity film, aż brak słów, żeby go opisać. A zobaczyłam go tylko dzięki Tobie, więc jedno wielkie DZIĘKUJĘ :)

    ReplyDelete

Hej! Miło, że przeczytałaś moje wypociny z przyjemnością przeczytam każdy twój komentarz:)